Kilka dni temu, komentując zmiany w zarządzie Agory, pisałem tutaj o potężnym wyzwaniu dla tego koncernu, jakim jest planowane pozyskanie 75 tysięcy subskrybentów płatnych treści w internecie do końca 2016 roku http://mediablogextra.blogspot.com/2014/03/zmiany-zmiany-zmiany-czyli-dlaczego.html
Dziś, półtora miesiąca po wprowadzeniu paywalla na serwisach Gazety Wyborczej, portal wirtualnemedia.pl publikuje pierwsze wypowiedzi z Agory na temat startu projektu http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/agora-dobry-start-prenumeraty-cyfrowej-gazety-wyborczej-za-wczesnie-na-statystyki
Czego się dowiadujemy? Ano niczego. W tekście kłębią się dyplomatyczne ogólniki, charakterystyczne dla każdego niezbyt udanego otwarcia: "dobry start", "duży ruch użytkowników", "spore zainteresowanie ofertą". I wreszcie pada zdanie, które mówi nam wszystko: "Spółka nie chce na razie podawać liczby płatnych subskrybentów.
Tłumaczy, że składa się na to zbyt wiele elementów, aby wynik uznać za
oddający rzeczywiste zainteresowanie ofertą". No i wszystko jasne, biorąc pod uwagę wszechmierzalność internetu: Agora jak na razie nie ma sie czym chwalić... Tylko po co to ściemnianie, panowie?
Mimo wszystko mam szacunek dla Agory za podjęcie wyzwania i przecieranie szlaków innym wydawcom, rozczarowanym efektami paywalla Piano. Uważam jednak, że dopóki polscy internauci za friko będą ściągali z rozmaitych szemranych portali oskarowe filmy przed ich kinową premierą w Polsce, zarabianie na kontencie gazetowym w internecie to cel tak odległy, jak załogowy lot na Jowisza. Chyba, że za paywallami - na mocy porozumienia wszystkich co do jednego wydawców - zniknie cały polski internet, a prawo i organa ścigające kradzież treści w sieci nabiorą cech oraz dynamiki właściwej cyfrowym czasom, w których żyjemy. No i, co najważniejsze, jeśli zmieni sie mentalność polskich użytkowników internetu, dziś wciąż traktujących go jak źródło z definicji BEZPŁATNEJ informacji i rozrywki. Z tym ostatnim może być najtrudniej...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz