Powered By Blogger

piątek, 4 kwietnia 2014

Olejnik kontra Karnowscy, czyli jak dziennikarze próbują kneblować dziennikarzy...

Sądowy zakaz publikacji to dziwne, chwilami złowrogie narzędzie prawne, ograniczające - często z błahych lub niezrozumiałych powodów - wolność słowa w Polsce. Niedawno pisałem na blogu, że nasze sądy z coraz większa łatwością sięgają po ten rodzaj prewencyjnej cenzury http://mediablogextra.blogspot.com/2014/03/aresztowac-temat-zaszczuc-redaktora.html
Teraz skorzystać z niej próbowała gwiazda polskiego dziennikarstwa, osoba bez wątpienia publiczna - Monika Olejnik. Poczuła się bowiem dotknięta publikacjami tygodnika "W Sieci" i fotomontażem na okładce jednego z grudniowych wydań tej gazety. Na szczęście tym razem sąd stanął na wysokości zadania i nie uwzględnił żądań pełnomocników dziennikarki, którzy wnosili o zakaz pisania przez "W Sieci" o życiu, poglądach i biografii dziennikarki przez czas trwania procesu, który Olejnik chce wytoczyć tygodnikowi. Zakazał jedynie wydawcy tygodnika rozpowszechniania inkryminowanej okładki, na której fotoszopowo zestwiono panią Monikę z generałem Jaruzelskim i podpisano bardzo jednoznacznie brzmiącym tytułem. Więcej na temat samego sporu tutaj: http://www.press.pl/newsy/prasa/pokaz/44882,Zadania-Moniki-Olejnik-wobec-tygodnika-W-Sieci-to-bron-obosieczna


Rodzaj i charakter lustracyjnego dziennikarstwa uprawianego przez braci Karnowskich i ich środowisko budzi mój sprzeciw i niesmak. Istnienie tego "zjawiska" tłumaczę sobie jednak właściwą demokracji różnorodnością otwarcie prezentowanych postaw i poglądów, z którymi nie muszę się zgadzać, ale które gdzieś tam sobie funkcjonują, bo nasz ustrój to gwarantuje. Pewnie poglądy moje i mnie podobnych ludzi brzydzą z kolei braci Karnowskich - nic na to nie poradzę, ale cieszę się, że mogę je otwarcie wyrażać i nikt z tego powodu mnie nie ukarze np. zakazem ich publikacji.
Nigdy do głowy by mi nie przyszło wnosić o sądowy zakaz rozpowszechniania materiałów dziennikarskich, które przedstawiałyby mnie w świetle takim, jakiego bym sobie nie życzył. Każdy ma prawo widzieć mnie na swój sposób. Chyba, że rzecz oparta byłaby na kłamstwie - wtedy wytoczyłbym proces. Uważam, że kneblowanie "na wszelki wypadek" dziennikarzy przez dziennikarzy, to niedopuszczalne godzenie w system praw i wolności przysługujących naszemu środowisku. Z czasem obrócić się może przeciwko nam.
I tak w największym skrócie oceniam, nie do końca chyba przemyślany, przedprocesowy gest Moniki Olejnik.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz